poniedziałek, 29 września 2014

Rozdział 3.

Rano do mojego pokoju przywlókł się Brad, skakał po moim łóżku jak opętany, zachowywał się jak małe dziecko które dostało wymarzoną zabawkę.Oczywiście mnie obudził, po co mi sen? Po to żeby być wypoczętym? Niee, napewno nie.IDIOTA.. Śmiał się głupkowato wymachując rękoma na wszystkie strony co wyglądało naprawdę przekominicznie.
-Bradley! Możesz się uspokoic i powiedzieć o co Ci chodzi?-Krzyknęłam na starszego brata.
-No bo, niedaleko nas jest skatepark i pomyślałem że moglibyśmy tam pójść i pojeździc jak za dawnych lat!-Krzyknął uradowany prosto do mojego ucha.
 -Czekaj. CO!?-Gwałtownie podniosłam się z łózka-Okej,okej to daj mi 15 minut i mozemy wychodzić-zaczęłam się śmiać.
Nie miałam pojęcia w co się ubrać, ale wiedziałam jedno, musi być mi wygodnie, założyłam czarny t-shirt włożony w spodenki z wysokim stanem oraz czarne vansy. Wyciągnęłam z szafy moją ulubioną deskę, oraz czerwoną koszulę w kratę którą przewiązałam w pasie i zbiegłam do kuchni by zjeść jakieś śniadanie. Wyciągnełam z lodówki mleko po czym wypiłam na raz chyba z pół kartonu, następnie z kredensu nad zlewem wydobyłam masło orzechowe które nałożyłam na chleb tostowy. Po spożyciu moich pyszności usiadłam przed telewizorem w oczekiwaniu na brata guzdrzącego się gdzieś na piętrze.
-Bradley idziemy!
-Już schodzę!- Krzyknął zbiegając po schodach z deską w ręku.
-No nareszcie!- odparłam otwieracąc drzwi.
Wskoczyliśmy na deski i ruszyliśmy do parku, zajęło to nam 15 minut. Podczas podróży nie obyło się bez wykonywanych przez nas trików.Po dojechaniu na miejsce ruszyliśmy na rampy. Dużo chłopaków w skateparku była zdziwiona moją osobą, tak jakby nigdy nie widzieli dziewczyny da desce.Przy wykonywaniu hardflipa upadłam wykręcając kostkę, Bradley podbiegł szybko do mnie, wziął na ręce i ruszył w stronę ławki, krzyknął w stronę jakiegoś chłopaka by przyniósł lód, na szczęście naprzeciwko skateparku była lodziarnia a sprzedawca widział mój upadek i dał chłopakowi lód.Brad przyłóżył lód do mojej kostki i wymasował ją, okazało się że to tylko leciutkie stłuczenie i nie trzeba jechać do szpitala, jak dobrze że brunet studiuje medycynę. Siedziałam na ławcę i rozmawiałam z brunetem o zdarzeniach sprzed kilku dni, czyli wjechanie w Michaela wózkiem i nazwanie go teletubisiem, spotkanie Luke'a w drodze do szkoły, opowiedziałam mu rownież o Charlie. W oddali zobaczyłam pomarańczowo włosego chłopaka oraz ciemnego blondyna z lokowanymi włosami z przewiązaną bandaną na głowie jadącymi na bmxach, to na sto procent był Ashton i Mike. Brad coś do mnie gadał ale nie słuchałam go, byłam zapatrzona w stronę jadących na bmxach dwójce. Po chwili ocknęłam sie i opanowałam swój fangirling panujący we mnie i wstałam z ławki .
-Cześć Maddie!-krzyknął Mikey
-Cześć! Co tu robisz?- zapytałam patrząc na jego włosy.
-Przyszedłem z Ashem trochę pojeździć. A właśnie poznajcie się, Maddie to jest Ashton chociaż i tak pewnie go znasz, Ashton to jest Maddie.- blondyn powitał mnie ciepłym uśmiechem i uściskiem dłoni który oczywiście odwzajemniłam.
-Michael opowiadał o Tobie, mówił ze wjechałaś w niego wózkiem-Zaczął się śmiać.
O nie, Calum i Luke pewnie też juz wiedzą ze w niego wjechałam, niech jeszcze oznajmi to całemu światu a wtedy napewno będę pośmiewiskiem.
-Taa, jakoś tak wyszło ze go nie zauważyłąm i wyladowałam na jego plecach.
Po chwili rozmowy z chłopakami przedstawiłam im Brada, chłopaki złapali wspólny język i zaciekle dyskutowali o deskorolkach, autach oraz wszystkim co się da. Znając Bradleya zaraz palnie coś w stylu "Lubię tych twoich sosików" lub zacznie opowiadać kompromitujące mnie historie.
-Wiecie ze Maddie jest Waszą fanką?-Uśmiechnął sie w moją stronę szyderczo.
O nie zaczyna się, przecież w oczach chłopców będe pośmiewiskiem.
-Serio?-Zapytali obaj w tym samym czasie.
-Tak.-kiwnął głową.
-Madeline-zwrócił się w moją stronę Brad-Pamiętasz jak chciałaś skakać tak jak chłopcy do She Looks So Perfect i...-zakryłam mu usta dłonią by się zamknął ale co ja mogę, jestem od niego niższa i to o jakieś 15 centymetrów-spadłaś na twarz?
No to koniec, bardziej chyba nie da się mnie upokorzyć.
Chłopcy nic nie powiedzieli tylko zaczęli sie śmiać, na ich miejscu pewnie zrobiłabym to samo ale zawstydziłam się i moje policzki oblał rumieniec.
-Maddie-odezwał się Ash cały czas się śmiejąc-Nie przejmuj się, gdybyś widziałą Caluma i Luke'a gdy pierwszy raz skakali. Luke zrobił szpagat i spodnie mu się rozerwały a Calum wpadł na ścianę i miał wielkiego guza na czole.
Wybuchłam nie pochamowanym śmiechem, wyobraziłam to sobie i nie wyglądało to zbyt dobrze.
-Idziemy jeździć?- zaproponowała Mike gdy już się ogarnął.
-Ja nie, miałam lekki wypadek i boli mnie kostka, więc wracam do domu, ale Brad może z Wami zostać jeśli chcecie-Uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-Jasne!-Krzyknęli z Ashtonem chórem, chyba polubili mojego brata-Szkoda ze nie zostaniesz, ale następnym razem na sto procent uda nam się pojeździć-Powiedział Mike.
Pożegnałam się chłopakami przytulasem i ruszyłam do domu, usłyszałam jeszcze krzyk Asha "Ścigamy się do ramp!" idioci.

-------------------------------------------------------------------
Przepraszamy ze tak późno ale obydwie jesteśmy chore i trudno było nam pisać ;/
Zachęcamy do komentowania bo to naprawdę motywuje ;>
DZIĘKUJEMY ZA PONAD 300 WYŚWIETLEŃ BLOGA, GDY GO ZAKŁADAŁYŚMY ŻE  BĘDZIE TYLE MAMY ANDZIĘJE ŻE TA LICZBA ĘDZIE WZRASTAĆ ;P
A&Z

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz