niedziela, 14 września 2014

Rozdział 1.

*kilka dni później*
Ugh. Dzisiaj jest mój pierwszy dzień w nowej szkole, strasznie się boje, nawet nie wiem dlaczego.Chciałabym kogoś poznać, zaprzyjaźnić się, takie małe marzenie. Nigdy nie miałam przyjaciółki więc nie wiem jakie to jest uczucie. Nagle mój telefon zaczął wibrować, no tak przecież ustawiłam sobie alrm przypominajacy o wyjściu do szkoły.Przerzuciłam plecak przez ramię i zbiegłam po schodach kierując się wstronę wyjścia. Rzuciłam krótkie "wychodzę" w stronę rodziny w salonie i wyszłam. Z tego co pamiętam mam iść cały czas prosto aż dojdę do "Baker Street" a później w prawo i znowu prosto aż ujrzę wielki budynek który jest moim celem. Okej, idę juz z 10 minut a Baker Street nadal nie widać. O, proszę jak na zawołanie, czyli teraz w prawo. Minęłam wielkie centrum handlowe, mnóstwo supermarketów, dwie lodziarnie, cukiernię oraz Starbucks'a. Zza uliczki wyłonił się chłopak który od tyłu całkowicie przypominał Luke'a. Blond włosy postawione na żel, czarne rurki, granatowa bluza, długie szczupłe nogi, lecz wątpie by to był On. Nagle zniknął, tak po prostu, tak jakby rozpłynął się w powietrzu. Ehh dobra nie ważne po prostu to oleję. Zanim się obejrzałam byłam przy wielkim budynku zwanym szkołą. Teraz czas na najgorsze, całe szczęście ze są lekcje, bo nie zniosłabym spojrzeń tych wszystkich ludzi skierowanych w moją stronę. Przy wejściu powitała mnie niska pucołowata blondynka, na oko miała jakieś 35 lat.
-Dzień Dobry, Ty pewnie jesteś Madeline, prawda?-Zapytała posyłając w moją stronę ciepły uśmiech.
-Tak to ja-odwzajemniłam gest-Mogłaby mnie Pani zaprowadzic na lekcję do klasy 3"a" liceum?
-Pewnie słoneczko, chodź za mną. Kobieta zaprowadziła mnie pod salę 106, zapukała i weszła.
-Witam,chciałabym Wam przedstawić nową uczennicę Madeline-Powiedziała zachęcajac mnie gestem ręki bym weszła do środka-Od dzisiaj będzie się z Wami uczyć.
-Witaj Madeline-Przywitała mnie nauczycielka siedząca za biurkiem. Czarna ołówkowa spódnica uwydatniała jej długie szczupłe nogi, na stopach spoczywały czarne, aksamitne szpilki, miała na sobie również białą, flanelową koszule z lekko niedopiętymi dwoma górnymi guzikami.-Usiądź proszę z Charlotte.
-Dobrze-kiwnęłam głową jednocześnie kierując się do przedostatniej ławki pod oknem. Moja nowa koleżanka była brunetką z długimi falowanymi włosami o pięknych zielonych oczach, miała na sobie biały T-shirt z logiem Starbucks'a włożony w marmurkowe spodenki z wysokim stanem oraz białe, krótkie conversy.
-Cześć, jestem Charlotte, ale możesz mówić mi Charlie-Uśmiechnęła się ukazując szereg śnieżnobiałych zębów.
-A ja Madeline, ale mów mi Maddie-Odwzajemniłam uśmiech.
-Skąd do nas przyjechałaś?-Zapytała.
-Z Denver-odpowiedziałam nadal się uśmiechając, ta dziewczyna ma w sobie tyle pozytywnej energii że mogłaby się nia podzielić z całym Denver. Słyszałam że Australijczyczy są bardzo mili ale myślałam ze to kłamstwo, jednak się myliłam. Rozbrzmiał dzwonek sygnalizujący koniec tej lekcji. Wyszłyśmy z sali i Charlie oprowadziła mnie po szkole, ten budynek jest ogromny, jeszcze nie wiem jak ja zapamiętam co się gdzie znajduje ale z Charlie u boku myślę że dam sobie radę. Miałyśmy dość mało czasu gdyż przerwy w tej szkole trwają od dziesięciu do piętnastu minut z wyjątkiem lunch'u. Brunetka zaprowadziła mnie na małe patio znajdujące się na tyłach szkoły. Od wejścia powitał nas szereg wysokich krzewów które porastały piękne białe oraz czerwone róże, nie mogłam oderwać od nich wzroku. Usiadłyśmy na małej ławeczce na końcu alejki, już otwierałam buzię by coś powiedzieć, ale dzwonek sygnalizujący lekcję mi w tym przeszkodził. Reszta lekcji minęła dośyć szybko, bardzo cieszę się z tego powodu, bo chciałam juz wracać do domu.
Po zakończonych zajęciach postanowiłyśmy iść na małe co nieco do Starbucks'a. Zamówiłyśmy Caffe Latte i po odebraniu usiadłyśmy na kanapach przy oknie. Charlotte opowiadała mi o sobie kiedy nagle usłyszałam z jej ust bardzo smutne wyzwanie.
-Chciałabym Ci coś oznajmić, wydajesz się godna zaufania więc myślę że mogę się podzielić z Tobą tą informacją-powiedziała ze smutkiem na twarzy.
-Wal śmiało, nie krępuj się-Powiedziałam uśmiechając się by dodać jej otuchy.
-Cieszę się ze pojawiłaś się w naszej szkole, dotychczas nie miałam z kim rozmawiać o problemach.-jej kaciki ust lekko sie uniosły.
-A rodzina? Przyjaciele?Ktokolwiek?-Zapytałam.
-Rodzice mają mnie gdzieś. Ciągle wyjeżdzają na jakieś spotkania i bankiety a jak są ze mną w domu i się widzimy to dają pieniądze i mówią "Masz idź kup sobie coś ładnego" i znowu ich nie ma-Łza spłynęłam jej po policzku.
-Naprawdę jest mi przykro z tego powodu, chciałabym Ci pomóc ale nigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc nie mam pojęcia jak mogłabym Ci pomóc, przepraszam.
-Poprostu bądź ze mną-Uśmiechnęła się, a ja Ją przytuliłam.
Po skończeniu naszych latte wyszłyśmy z lokalu podążajac w stronę domu. Na rogu Baker Street rozstałyśmy się żegnając ciepłym przytulasem. Wchodząc do domu udałam się do kuchni coś zjeść bo mój brzuch strasznie wariował z głodu. W kuchni była mama i pichciła Spaghetti, jejku jak ja kocham spaghetti, to jest moje ulubione danie.
-Cześć córcia jak tam w szkole?-Zapytała z nutką ciekawości w głosie.
-A bardzo fajnie, poznałam nową koleżanke, Nazywa sie Charlotte, ale mówię do niej Charlie, jest bardzo miła i przyjacielska-Odpowiedziałam nalewając sobie soku do szklanki.
-To fajnie cieszę się, a dlaczego Cię tak długo nie było?
-Poszłyśmy z Charlie do Starbucks'a na kawę by się lepiej poznać.
-Wyrwałaś jakichś przystojniaków?- Do rozmowy wtrącił się Bradley.
-Jeszcze nie- pokazałam mu język.
-Bradley, wyjmij talerze, a Ty Maddie sztućce i zanieście do jadalni- Powiedziała mama puszczając nam oczko. Brad i ja spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Wzięłam sztućce i przez przypadek wbiłam widelec Bradley'owi w tyłek, on wydarł się na cały dom i zaczął się śmiać i pocierać miejsce w które wbiłam widelec. Rzuciłam krótkie "przepraszam" śmiejąc sie i poszłam rozłożyć sztućce. Po zjedzonym posiłku powędrowałam do pokoju, usiadłam na łóżku i włączyłam białego laptopa firmy Apple i zalogowałam się na facebook'u i twitterze gdzie pierwsze co zobaczyłam to zdjęcia chłopaka którego rano widziałam z podpisem "Luke Hemmings widziany dziś rano w Sydney na Baker Street!"Gdy to przeczytałam zdałam sobie sprawę że rano widziałam Lukeya. Japierdziele, jaka jestem głupia, przecież to był Hemmo. Kim trzeba być by nie rozpoznać własnego idola? No tak mną. Po jakichś dwóch godzinach wyłączyłam laptopa i położyłam go na szafce nocnej. Otulając się niebieską, mięciutką kołdrą zasnęłam wtulając się w masę wzorzystych poduszek rozrzuconych przy ramię łóżka...

-------------------------------------------------------------------------
No to mamy 1 rodział, wiem że narazie nic ciekawego się nie dzieje, ale tak jak mówiłyśmy musicie przebrnąć przez te pierwsze rozdziały.
następny rozdział powinien sie pojawić maximum do 7 dni ;>
A&Z



1 komentarz:

  1. Boski!!!
    Czekam na next'a!!!
    Claudia xxx.

    Mogłabyś mnie informować na Twitterze???
    @Dire_ctioner_

    OdpowiedzUsuń